Co nowego można powiedzieć o Paryżu, skoro prawie wszystko zostało juz powiedziane? Bardzo bardzo dużo...Bo każdy przeciez widzi coś innego:) Moja wizyta w Paryżu zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Po części dlatego, że byłam u moich znajomych, którzy mieszkają tam i znają to miasto jak własna kieszeń. Z perspektywy paryżanów miasto to ogląda się zupełnie inaczej.
Jak tylko przyjechaliśmy zostawiliśmy bagaż i udaliśmy się samochodem do centrum. Zaparkowanie wzdłuz którejkolwiek z ulic okazało sie praktycznie nie do wykonania. Przestało mnie dziwić dlaczego paryżanie tak chętnie korzystają ze skuterów, albo inwestują w smarty, zamiast kupić jakieś porządne autka. Otóż nigdzie, przenigdzie nie ma miejsca do zaparkowania! A kto nie chce płacić krocie za parkingi podziemne musi pokrążyć minimum gdzinke po uliczkach stolicy. Na szczeście nasz znajomy francuz jest mistrzem zatoczki i w końcu się udało. Ale widziałam już sceny w stylu "wpychanie się w za wąskie miejsce parkingowe i popychanie innych samochodów zderzakami". Jeżeli nie chcemy mieć wgniecenia, nie zaciągajmy ręcznego!Oto naczelna zasada kierowców paryskich...
Nie pierwszy ogień poszła oczywiście Wieża Eiffla. Na piechotę weszliśmy na dwa pierwsze podesty. Wejście kosztuje 3,10 Euro (nie pamiętam czy kupowałam ulgowy ale chyba tak, więc normalny trochę więcej). Na najwyższą platformę wjeżdza się windą, za wjazd zapłaciłam 3,70 Euro. Strasznie wieje. Jak się mocno nie trzyma szyji to może oderwać...Ale widoki wszystko rekompensują, nawet tą głowę:) Zjednej strony kopuła kościoła Sacre Coeur, na dole Sekwana (nie mogę powiedizec że błyszczy bo była w kolorze musztardowym..), bulwary, pola marsowe...super! Schodząc po schodach, juz na spokojnie warto się przyjrzeć tablica zawierającym różne ciekawostki totyczące wieży. Są tam informacje na temat szaleńców, którzy zjeżdzali z wieży na rowerze, po tych wszystkich schodach....albo skakali z jej szczytu.